
BAJKA O GÓRACH
Opowiem Ci bajkę o górach polskich, dalekich.
O górach białych, wysokich.
O krainie gdzie język choć ojczysty wydawał się być obcy.
Opowiem o dziewczynie, która wjechała na stok.
Na nogach miała narty, a na głowie kask.
I choć jeździć potrafiła, myśl się w niej zrodziła taka:
„Jest wysoko i jest stromo.”
Wdechy wzięła dwa.
Narty pędzą coraz szybciej.
Coraz głębsze skręty. Lewo- prawo.
Lewo- prawo, a kontroli brak.
Było zimno, w oczach strach.
„Jak ja radę dam?„
Z równowagą coraz gorzej.
Prędkość coraz większa.
Wokół mnóstwo osób.
„Będzie krach.„
Nagle myśl się pojawiła: „Mogę bać się stale. Zjechać i tak muszę.”
Zatem stwierdza:”Zjadę przecież, bo wycofać się nie mogę.
Zjadę prosto, jak należy i nie wjadę w nic.„
Równowaga utrzymana. Myśl się sprzymierzeńcem stała.
Tak to jest oswoić strach.
I choć czasem się wydaje- sytuacja jest przegrana.
Można bać się. Panikować.
Można.
Ale można również: „Przecież radę dam.
Powiedziałam A.„


Kinga poetka? Nonono :)
Wszystkiego trzeba w życiu spróbować ;) ale faktem jest, że do Leśmiana to mi jeszcze daleko…
Brawo za odwagę
Obyło się bez większych urazów (pomijając niebotyczne zakwasy)… ale wtedy zrozumiałam, że mózg nam nie zawsze dobrze podpowiada ;)
Ale teraz jest o czym opowiadać 😉
Bardzo ładna bajka