
HAPPY BERLIN TO ME!





„Tam gdzie palą książki, tam ludzi będą palić”
Wylądowałyśmy przed Reichstagiem i Bramą Brandenburską (której niemiecki architekt urodził się w Kamiennej Górze;)). Idąc aleją Under den Linden, zahaczyłyśmy o budowaną przez Ślązaków Katedrę Św. Jadwigi. Z Bebelplatz trafiłyśmy prosto na Wyspę Muzeów, by tam, za dnia, a później nocą, podziwiać Katedrę Berlińską. Ostatecznie przy Alexanderplatz wypiłyśmy kawę, by później udać się w stronę pięknie oświetlonego Sony Center.
Na mnie jednak największe wrażenie zrobił Gendarmenmarkt. Od świetnie ułożonej posadzki chodnikowej, symetrycznie zlokalizowane kościoły (francuski i niemiecki), po przeludniony jarmark bożonarodzeniowy i pyszny grzaniec.
Tak sobie myślę, że lepszego miasta do świętowania niż Berlin, wybrać nie mogłyśmy.

A w nocy (jak po alkoholu) wszystko nabrało kolorów.